KOSMETYKI MINERALNE LILY LOLO - RECENZJA ZBIORCZA (sklep costasty.pl)

W ciągu ostatnich dwóch tygodni mój makijaż cery opierał się w 100% na minerałach. Wszystkie tradycyjne podkłady poszły w "odstawkę", a ja nakładałam na twarz wyłącznie kosmetyki Lily Lolo. Przetestowałam je na wszystkie możliwe sposoby i niemal w każdych warunkach :). Zapraszam na recenzję!
źródło


Czym różni się makijaż mineralny od tradycyjnego?

Ten typ makijażu wykonujemy kosmetykami, których składy są oparte na naturalnych minerałach, które są delikatne dla skóry i mają właściwości lecznicze. Umiejętne zastosowanie minerałów daje efekt "drugiej skóry", praktycznie niemożliwy do osiągnięcia przy użyciu tradycyjnych podkładów. Kosmetyki mineralne są szczególnie polecane osobom ze skórą problematyczną, wrażliwą, trądzikową, ze względu na to, że nie podrażniają i nie "zapychają" skóry.

Gdzie kupować kosmetyki mineralne?

Na rynku kosmetycznym znajduje się wiele produktów, określanych jako mineralne, jednak nie oznacza to, że każdy z nich jest tak samo dobry. Firmy produkujące prawdziwe minerały popierają swoją jakość stosownymi certyfikatami. Warto też zwracać uwagę na skład kosmetyku - produkty mineralne mają zwykle bardzo proste, krótkie składy, a najpopularniejsze składniki to Mica, Zinc/Titanium Dioxide czy Silica



Moje kosmetyki Lily Lolo pochodzą z drogerii internetowej costasy.pl, zajmującego się również dystrybucją kosmetyków naturalnych LULU & BOO. Serdecznie polecam ten sklep wszystkim osobom zaczynającym przygodę z minerałami, które chcą kupić kosmetyki ze sprawdzonego i pewnego źródła.



Na stronie znajdziecie nie tylko wiernie oddane kolory kosmetyków, ale również wskazówki dotyczące doboru, aplikacji i wykonania całego makijażu. 

Przesyłka dotarła do mnie błyskawicznie i była solidnie zapakowana. Na pochwałę zasługuje także fantastyczny kontakt mailowy - na każde z moich pytań otrzymałam szybką i wyczerpującą odpowiedź, a także dodatkowe porady, które ułatwiły mi dobór, a także późniejsze używanie kosmetyków. Zostałam obsłużona lepiej niż w niejednej stacjonarnej drogerii ! :)

Moje Lily Lolo:

Wszystkie sypkie kosmetyki Lily Lolo, mają wygodne, solidne opakowania z zamykanym "sitkiem" ułatwiającym ich wygodne i ekonomiczne eksploatowanie :). Są bardzo wydajne.

1. Podkład mineralny SPF 15 w kolorze Warm Honey



Zdecydowanie najważniejszy kosmetyk, którego najbardziej się obawiałam :). Jako zwolenniczka kryjących fluidów w płynie nie potrafiłam sobie wyobrazić, by nakładać na twarz wyłącznie "suchy" podkład. Jednak efekt przerósł moje oczekiwania - cera jest niesamowicie gładka, jednolita, a kolor pasuje mi idealnie. Nakładałam podkład podczas intensywnego złuszczania skóry - kosmetyk nie spowodował żadnych podrażnień i (o dziwo!) pomógł w ukryciu "odstających" skórek. Udało mi się nim zakryć wszelkie niedoskonałości - przebarwienia, blizny potrądzikowe oraz stany zapalne. Trwałość jest świetna (ok. 7-8 godzin bez poprawek), ale cera zaczyna się dość szybko się świecić. Jednak efekt w pełni to rekompensuje - buzia jest gładka, delikatna w dotyku i wygląda bardzo naturalnie. 

2. Matujący Puder Sypki Flawless Matte 


Transparenty puder mający ograniczyć świecenie się skóry do stosowania na lub pod właściwy podkład. Miałam do niego mieszane uczucia, bo nakładany w dużej ilości dawał długotrwały efekt matu, ale po pewnym czasie skóra stawała się ściągnięta i sucha (to jedynie odczucie, nie widoczny efekt). Dlatego stosuję go wyłącznie "wykończeniowo" w strefie T, a w ciągu dnia wspomagam się bibułkami matującymi. Puder pięknie stapia się z podkładem i dodatkowo wyrównuje fakturę skóry.

3. Mineralne korektory: zielony Blush Away i średni Caramel



Chociaż 2-3 warstwy podkładu mineralnego zapewniają mi zadowalające krycie, to korektory są nieocenione, gdy cera jest w wyjątkowo kiepskiej formie lub chcę nałożyć mniej podkładu. Odcień Blush Away jest zielonkawy przez co świetnie kryje wszelkie zaczerwienienia. Nakładam go pod podkład, cieniutką warstwą. Caramel jest dedykowany do mojego koloru podkładu i aplikuję go jako ostatni, na "prześwitujące" niedoskonałości. Korektory nadają się do nakładania warstwowego, krycie jest długotrwałe, a efekt naturalny.

3. Pędzel Super Kabuki

Kluczem do nieskazitelnego wyglądu cery jest odpowiednia aplikacja minerałów, dlatego uznałam ten pędzel za niezbędny. To typ kabuki (z okrągło ściętym włosiem, służącym do "polerowania" cery), dość duży, idealny do nakładania kosmetyków na większe obszary twarzy jak policzki, broda czy czoło. Włosie jest syntetyczne, bardzo gęste i sprężyste, a przy tym niesamowicie miękkie. Ten pędzel tworzy doskonały duet z podkładem mineralnym i uważam, że jest niezastąpiony :).

4. Mineralne cienie do powiek: Cream Soda, Bronze Sparkle, Sticky Toffe, Gold Digger


Pokochałam je od pierwszego użycia! Cienie mają sypką, "pyłkową" formę i są bardzo drobno zmielone. Konsystencja wydaje się być niemal kremowa, kolor przepięknie się rozciera, uwielbiam nakładać je palcami :). Cream Soda (na dole po prawej) służy mi jako cień bazowy i korektor pod oczy - dobrze kryje i ma przepiękny waniliowy odcień. Sticky Toffe (na dole po lewej) to neutralny odcień brązu z pięknie mieniącymi się drobinkami - idealny do rozświetlania powieki ruchomej. Gold Digger (u góry po lewej) - przepiękne, metaliczne, chłodne złoto, bez grama tandety :). I mój "ukochaniec" - Bronze Sparkle (u góry po prawej) - bajeczny, lśniący, miedziano - brązowy cień, przypominający mi płynne złoto. Cienie są niesamowicie wydajne i łatwe w użyciu. Jedyny minus to średnia trwałość - kolory blakną po 5-6 godzinach, dlatego warto zastosować bazę.

Makijaż oczu wykonany cieniami Lily Lolo znajdziesz TUTAJ .

5. Mineralny róż do policzków w kolorze Flushed




Róże Lily Lolo mają wiele kolorów i można nimi uzyskać różny efekt - od delikatnego, satynowego różu, po połyskujący efekt. Ja zdecydowałam się na nieco ciemniejszy, "jesienny" odcień - Flushed, który pięknie koresponduje z ciemnymi, zgaszonymi pomadkami. Róż jest świetnie napigmentowany, a po stopieniu z podkładem daje efekt naturalnego rumieńca. Nie blaknie i nie tworzy plam. Najlepiej nakładać go dużym, miękkim pędzlem, "wmasowując" kolor w policzki.

6. Szminka naturalna w kolorze Berry Crush


Przepiękne opakowanie z niezłą zawartością. Pomadka jest półtransparentna i najlepiej aplikować ją bezpośrednio na usta - jako zwolenniczka nakładania szminki pędzelkiem musiałam się nieźle natrudzić, żeby uzyskać jednolity kolor. Konsystencja jest dość tłusta, "woskowa" pomadka jest trwała i nie wysusza, ale może podkreślać załamania skóry, dlatego warto pamiętać o peelingu.

TU możecie zobaczyć jak kolor Berry Crush prezentuje się na ustach.

Podsumowując: kosmetyki Lily Lolo wywarły na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Podkłady i cienie zachwyciły mnie do tego stopnia, że byłabym w stanie całkowicie zastąpić nimi tradycyjne produkty :). Uważam, że to cudowne, że 100 % naturalnymi kosmetykami możemy uzyskać taki sam (a nawet lepszy!) efekt jak w zwykłym makijażu. Stosowanie minerałów daje też świetne długofalowe skutki, dzięki właściwościom pielęgnacyjnym - o tym napiszę więcej za kilka miesięcy :). 

Kosmetyki Lily Lolo możecie kupić TUTAJ.

Jeśli będziesz stosować minerały po raz pierwszy polecam zestawy próbne oraz zamawianie próbek.

Dobra wiadomość dla moich klientek - jeśli chciałabyś kupić kosmetyki mineralne Lily Lolo i zastanawiasz się nad wyborem koloru podkładu bądź różu - zapraszam na bezpłatną konsultację. Posiadam próbki niemal wszystkich odcieni i z przyjemnością się nimi podzielę :).

Już niebawem pojawi się post o aplikacji minerałów z instruktażem krok po kroku :)!

Komentarze

  1. bardzo chciałabym wypróbować te kosmetyki... i myślę że niedługo przyjdzie na nie czas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też zaczynam moją przygodę z minerałami LilyLolo

    OdpowiedzUsuń
  3. cienie sa boskie ,duzo dobrego słyszałam o tych kosmetykach,niestety potzrbuje porządnego krycia więc raczej po nie nie sięgam;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miałam podobne obawy odnośnie krycia - już niedługo pokażę jak działają minerały w instruktażu krok po kroku. możesz być zaskoczona :)

      Usuń
  4. Zawsze twierdzę, że co naturalne, to najlepsze:D

    OdpowiedzUsuń
  5. wyglądają one cudownie! Bardzo zachęcają! Wszystko, co jest w jakimś stopniu naturalne i nie szkodzi zachęca mnie do wypróbowania. Szkoda niszczyć skórę już za młodu. Jedynie myślę, że zapewne takie cudeńka nie należą do najtańszych. Muszę właśnie sprawdzić jak to wszystko się kalkuluje:) Pozdrawiam Pola aaa.. tutaj zapraszam do mojego magicznego świata!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. też czekam na recenzję a propos krycia;) obserwuję;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dla mnie niestety zbyt mdłe kolory... Ostatnio wypróbowałam cienie Earthnicity i byłam pozytywnie zaskoczona dużym wyborem nasyconych barw - rewelacja:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tak jak Gosia bardziej pokochałam markę Earthnicity Minerals. Miałam makijaż ślubny z wykorzystaniem ich kosmetyków no i byłam bardzo zadowolona trwałością i kryciem tych kosmetyków :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twoją opinię, zachęcam do zadawania pytań - chętnie doradzę :). Chcesz dobrać kosmetyki, porozmawiać o możliwościach współpracy lub umówić warsztaty - napisz e-mail na martachowanska@wp.pl

Popularne posty